Witrażownikiem zostać
Kiedy już poznałam technikę witrażową, ograniczało mnie tylko jedno – fizyka.
Witrażownik zaznacza na tafli szklanej linię, po której powinna pęknąć ona zgodnie z jego wizją. Artysta zarysowuje powierzchnię nożem, a potem przykłada siłę do obrabianej płaszczyzny. Tafla jednak często, szczególnie przy bardziej wymyślnych kształtach, pęka tak, jak ma ochotę. Kształty, które może uzyskać witrażownik, są ograniczone – ani zbyt zawiłe, ani skomplikowane. Stąd, jeżeli chce się stworzyć witraż z wieloma szczegółami, trzeba w projekcie uwzględnić wiele małych elementów, które dopiero razem złożone stworzą cały obrazek.
Tymczasem ja – jak zwykle – miałam WIZJE. Między innymi wizję biżuterii ze szkła witrażowego, która to – jak biżuteria ma w zwyczaju – powinna być drobna i pełna detali. Chyba właśnie to marzenie o szklanej biżuterii przeważyło decyzję o kupnie piły do szkła z diamentowym ostrzem. To ostrze to prawdziwa magia, bo pozwala wycinać w szkle kształty podyktowane każda fantazją – wstążki, węże, zęby i okręgi. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego, niż wyjmować spod niej kolejne elementy projektu i dopasowywać je do siebie jak szklane puzzle!
Lustra jedyne w swoim rodzaju.
Lustro wplotłam w witraż zupełnym przypadkiem. Wybierałam kolory szkła do przygotowanego wzoru z baletnicą, a odłamek tafli lusterka gdzieś się między nimi zaplątał. Pomyślałam, że to świetne tło dla tancerki, bo baletnice ćwiczą przed lustrami właśnie. A kiedy zobaczyłam efekt, zakochałam się – następstwem tej miłości było stworzenie całej serii luster z dekorami z barwionego szkła. Do baletnicy dołączyła Hiszpanka tańcząca flamenco i Hawajka kołysząca się do rytmu Hula. Potem powstały dwa lustra z roześmianymi czaszkami oraz lustrzany portret rudego brodacza.
Na koniec, rzutem na taśmę, zanim moje szaleństwo zostało powstrzymane przez bardziej racjonalnych członków stoglarniowej rodziny, zdążyłam stworzyć dwa lustra udekorowane grzybami – do wyboru błękitnymi, prosto z krainy czarów Alicji, lub z rodzimymi muchomorami.
Prezent dla Hawajskiej Tancerki witrażowe lustro
Lustro wplecione w witraż. Dzieło stażystki Nataszy.
Każdy dzień to nowa okazja!
Szefowa zamówiła szkatułkę inspirowaną motywami japońskimi. Poszłam w karpie, to znaczy charakterystyczne rybki koi. Wybrałam pastelowe kolory – określone jako kawaii róże i fiolety. Wycięłam wszystkie elementy, owinęłam taśmą… i zamarłam, kiedy usłyszałam, że szkatułka miała mieć intensywny, czerwony kolor, w zupełnie innym stylu, niż uroczy róż. W zasadzie obróciło się to na moją korzyść, bo mogłam po prostu zrobić drugą, tym razem wybierając krwistą czerwień tła i eksponując na niej czarno – biały wzór yin yang. W końcu w SToGlarni nie ma pomyłek, są tylko nowe okazje!
Czerwona witrażowa szkatułka na biżuterię z karpiami Koi
To ta szkatułka, która stała się nową okazją do stworzenia kolejnego cacka!
Cdn.
Też chcesz się nauczyć? Zapisz się na warsztaty!
Chcesz poznać tajniki witrażownictwa? Zapraszamy na warsztaty witrażowe dla początkujących. Sprawdź nadchodzące terminy.