Witrażownikiem być
Artysta witrażownik ma ułatwione zadanie w stosunku do takiego, dajmy na to, rzeźbiarza.
Rzeźbiarz musi z burej, bezkształtnej, często suchej glinianej masy stworzyć materiał o odpowiedniej teksturze i gęstości, dodając wody, ugniatając w pocie czoła, wałkując i wygładzając. Potem na jego barkach spoczywa odpowiedzialność nadania temu glinianemu ciastu jakiegoś zachwycającego kształtu – obraca je, formuje, wydłuża i skraca.
Swoją pracę może wzbogacić o barwy – eksperymentować z mieszankami pigmentów albo szkliwem, starając się uzyskać jakiś piękny kolor. Czasem przeżywa zawód, bo po wyjęciu z pieca odcień rzeźby jest zupełnie inny, niż zaplanował, więc musi przełknąć rozczarowanie i następnym razem zmienić proporcje mieszanki barwideł.
A witrażownik? Szkło, którego używa, to uczta dla zmysłów sama w sobie. Wszystkie kolory tęczy i ich mieszanki. Błyszczące i matowe, gładkie jak ślizgawka albo pofalowane jak jezioro w wietrzny dzień.
Nic, tylko stać i się zachwycać taflami przypominającymi ogromne kolorowe lizaki. Zadowolony z siebie witrażownik spija śmietankę – wybiera co piękniejsze, wycina, oprawia w cynę – zachwyty nad dziełem murowane!
Tak wspaniale przepuszcza światło, barwiąc ścianę tęczą, malując jasne refleksy na oczarowanych twarzach obserwatorów… Autor dzieła stoi dumny jak paw, przynajmniej jakby własnymi płucami wdmuchiwał dekoracyjne pęcherzyki powietrza w te magiczne okienka. Nic, tylko witrażystą być!
Jak witrażownikiem zostać?
Opowiada stażystka - Natasza
Twórczość plastyczno-techniczna od zawsze była moim sprawdzonym sposobem na realizację płynących z serca projektów i wizji, ale fascynacja witrażem zaczęła się dosyć prozaicznie. Spodobały mi się modne ramki na zdjęcia i szkatułki na biżuterię wykonane ze szklanych, przejrzystych ścianek, połączonych metalowymi ramkami. Uznałam je za wyjątkowo szykowne i – zgodnie z moją artystyczną duszą – postanowiłam po swojemu ich wygląd podkręcić. W dno takiej szkatułki wprawiłam rodzinną fotografię, a wieczko ozdobiłam napisami i miniaturkami z żywicy. Z kolei ramkę, składaną niczym okładka książki, ozdabiałam, mając w wyobraźni przed oczami prawdziwy witraż: na jednej stronie stworzyłam półprzejrzystą, barwną grafikę, używając flamastrów do szkła i lakierów do paznokci, a na drugiej nakleiłam specjalnie na tę okoliczność wydrukowane zdjęcie na przezroczystej folii samoprzylepnej.
Szkatułka z krabem
Wykonana przez stażystkę, witrażowa szkatułka z krabem. Jedno z pierwszych witrażowych dzieł Nataszy.
Oba te malutkie rękodzieła bardzo mi się spodobały i po cichu fantazjowałam, jak pięknie i profesjonalnie mogłyby się prezentować, gdybym wykonała je zgodnie z prawdziwą sztuką witrażową.
Niestety, chociaż w pokoju zdarzało mi się już zbijać deski i malować szafy, a w kuchni roztapiać mydło i świece, obawiałam się – jak mi się wydawało – ciężkiego sprzętu związanego z cięciem i lutowaniem szkła. Dlatego znalezione kilka lat później ogłoszenie o stażu witrażownika w SToGlarni było dla mnie szyte jak na miarę. W końcu, w przestrzeni pracowni renowacyjno-artystycznej, sama zaczęłam robić szkatułki – z krabem, z rybkami koi, we wzór japoński, a także panele witrażowe i lustra.
I wychodzą dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam!
Cdn.
Też chcesz się nauczyć? Zapisz się na warsztaty!
Chcesz poznać tajniki witrażownictwa? Zapraszamy na warsztaty witrażowe dla początkujących. Sprawdź nadchodzące terminy.